czwartek, 2 sierpnia 2012

01.08 - Kastoria

Dzisiejszego ranka pożegnaliśmy się z grecką plażą ostatnią kąpielą w morzu podczas tego wyjazdu. Niestety nadszedł czas zbierania się do powrotu do Gliwic.
Pierwszym przystankiem była Ioannina, w której zwiedziliśmy jaskinię. Jest ona podobno największą dziurą w ziemi na Bałkanach, a przy tym z największą ilością stalaktytów, stalagmitów i innych stali. Zostawiliśmy motory pod sklepem jubilerskim, gdzie zawołał nas właściciel. Okazało się, że miał jakichś znajomych Polaków i mimo, że miał mały problem, żeby się z nami dogadać był bardzo miły. Jego rodzice, którzy pojawili się później również. Po przechadzce po jaskini poszliśmy do cukierni. Zjedliśmy śmiesznie wyglądające lokalne wypieki, a bardzo sympatyczny właściciel poczęstował nasz jeszcze dodatkowo tutejszą wersją mordoklejki.
Kawałek za Ioanniną ciągnie się najgłębszy wąwóz na świecie (uhonorowany wpisem do księgi rekordów Guinessa w 1997 roku), wiec nie omieszkaliśmy wstąpić. Widok troszkę jak podczas spływu przełomem Dunajca w Pieninach, tylko dwa razy wyżej. Zaczęło lać, więc chwilę przeczekaliśmy i ruszyliśmy dalej. Od tej pory zrobiło się chłodno. Zjedliśmy obiad w karczmie na rozdrożu (wydając ostatnie resztki z portfela, włącznie z miedziakami) i pojechaliśmy w stronę przejścia granicznego z Macedonią. Po drodze mijaliśmy krowy, konie, owce, nadopiekuńcze i atakujące psy pasterskie, a także rzekę, która bywa najwyraźniej burzliwa, gdyż miejscami brakowało asfaltu, który musiał umknąć z prądem. Zgodnie z nauką płynącą z kursu, wszystkie przeszkody pokonaliśmy poprzez dodanie gazu. Trasa nie była łatwa, miejscami widać było osuwiska, miejscami przez asfalt przepływał strumień, ogólnie droga jakby położona na siłę, ale widoki były imponujące.
Koniec końców nie dojechaliśmy do granicy. W poszukiwaniu bankomatu zajechaliśmy do Kastorii, a do tego Szablowi znowu zepsuły się światła. Naprawiły się co prawda same po paru kilometrach, ale zmęczeni i lekko zmarznięci (przynajmniej niektórzy)postanowiliśmy znaleźć nocleg na miejscu. Z pomocą taksówkarzy dojechaliśmy do pensjonatu z widokiem na miasto i jezioro, tu też spędzimy ostatni nocleg w Grecji.


KEJM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz