czwartek, 2 sierpnia 2012

29-31.07 - odpoczynek w Pardze ze zwiedzaniem Necromanteionu i Acheronu

Po przejechaniu tak wielu kilometrów przyszedł w końcu czas na odpoczynek. Wybraliśmy niewielką plażę w zatoce w okolicy Pargi. Ciepła, przejrzysta woda, drobne kamyczki na plaży, słońce, niezbyt wielki tłum, tradycyjne potrawy i wino w plastikowych butelkach złożyły się na czas spędzony na greckim wybrzeżu.
W niedzielę wybraliśmy się do centrum Pargi, żeby zjeść, pozwiedzać i zahaczyć o jakiś tutejszy kościółek. Parga okazuje się być przede wszystkim miastem turystycznym. Co krok sklepiki z pamiątkami, knajpki z lokalnymi potrawami, a pośród tego, w ciasnych uliczkach, tłumy (2 tysiące mieszkańców, pół miliona turystów). Ponieważ nie rozgryźliśmy systemu sprawowania nabożeństw w tutejszej kaplicy, ruszyliśmy na wzgórze wznoszące się ponad Pargą, na którym można było zwiedzić ruiny zamku. Stamtąd doskonale było widać całe miasteczko, zatokę z wysepkami i statki, włącznie z tym, który na maxa ustawione miał „By the rivers of Babilon”. Troszkę to popsuło klimat całości.
Powróciliśmy na camping by cały poniedziałek spędzić na słodkim nieróbstwie i prażeniu się na słońcu (nie licząc jednego wypadu na kebaba i na sąsiednią plażę).
Postanowiliśmy, że wtorek musi być nieco bardziej ambitny. Na pierwszy ogień poszła świątynia ku czci Hadesa i Persefony – Necromanteion. Weszliśmy w ruiny kierując się do zejścia do podziemi. Stromymi schodami zapuściliśmy się do wnętrza ziemi, gdzie w antycznych czasach ludzie spotykali się ze zmarłymi. Stanęliśmy w długiej kolejce, żeby wręczyć Haronowi obola, ale tłum był zbyt wielki i musieliśmy zawrócić. Obejrzeliśmy resztę korytarzy i pomieszczeń, które nie do końca wiadomo do czego służyły i skierowaliśmy się w stronę rzeki Acheron – mitycznego Styksu. Za jedyne 8 euro od osoby miły pan wziął nas na spływ rzeką połączony w oglądaniem „niebieskich jaskiń” na morzu. Godzinę z kawałkiem napawaliśmy się widokami, żółwiami, chłodną bryzą i wodą prosto z rzeki, w której Achilles został zanurzony jako niemowlę. Jesteśmy teraz nieśmiertelni.
Tak pokrzepieni zjedliśmy kolejnego tradycyjnego kebaba i wróciliśmy na plażę. Panowie zachęceni świeżo nabytą niezniszczalnością postanowili zwiedzić zatokę i okoliczne plaże drogą wodną. Ponad godzinę walczyli z morzem, w końcu wrócili dumni ze swych osiągnięć.
Czas wypoczynkowego ograniczenia jazdy na motorze uznajemy za udany.


KEJM

2 komentarze:

  1. Cześć! W przyszłym tygodniu wybieram się do Pargi i jestem bardzo ciekawa w jaki sposób dostaliście się do zamku? Jest to odległość możliwa do pokonania pieszo? To samo dotyczy rzeki Acheron, istnieje jakaś komunikacja miejska prowadząca do wsi Gliki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na zamek bez problemu dotarliśmy piechotą, natomiast na Acheron jechaliśmy motorami, więc nie jestem w stanie powiedzieć, czy jeżdżą tam jakieś autobusy. Powodzenia i udanego wypoczynku :)

      Usuń