Ciężka droga była dzisiaj. Zrobiliśmy 596 kilometrów w tak
różnych warunkach, że to aż dziw. Tematem przewodnim dzisiejszej trasy były
pola słoneczników – mijaliśmy je, jadąc przez Słowację, Węgry i Serbię. Pięknie
było.
Wyjechaliśmy ze Starych Hor w deszczu i chłodzie koło 9. Zmoknięci
wjechaliśmy do Węgier, gdzie pogoda powoli zaczęła się poprawiać i w końcu
poczuliśmy, że jest lato. Cóż z tego, skoro jak tylko zrobiło się ciepło,
trafiliśmy na wieeeeelki korek. Uciążliwe oczekiwanie w kilkukilometrowym korku
umilał kierowcom kobziarz :) Dobrze, że na motorze da się przecisnąć, szczególnie, że ludzie byli całkiem
uprzejmi. Mimo to, że kilka kilometrów przebiliśmy się między autami,
musieliśmy ratować się ucieczką w bok, bo motorom zrobiło się za ciepło od
takiej wolnej jazdy. Szablowy motor w szczytowym momencie pokazał 115 st C,
Jasia maszyna wprawdzie nie ma termometru, ale jego uda obejmujące silnik
mówiły „gorąco!”. Nawet jego obrączka postanowiła uciec. Na szczęście tylko na
5 minut, kiedy okazało się, że skryła się w czeluściach rękawiczki. Bokiem
śmignęliśmy kawałek (mimo że nakrętka z Tymbarka wyraźnie mówiła, żeby zwolnić)
i minąwszy siedem przydrożnych stoisk z pierogami z powrotem wjechaliśmy na
autostradę. Bez większych komplikacji przejechaliśmy w końcu granicę Serbii.
Tutejsze autostrady pozostawiają wiele do życzenia. Ograniczenie prędkości do
120km/h ma sens, bo jedzie się jak po torach. Po 150km ciągłego trzęsienia postanowiliśmy zrobić postój na stacji
benzynowej.
Na stacji nie było niestety Hot Dogów. Ale za to były zimne
Burki, z mięsem i szpinakiem (buda gratis). Po obiadku ruszyliśmy dalej, by w
końcu dotrzeć na camping pod Belgradem. Rozbiliśmy namiot, chociaż nie było
zbyt łatwo, bo ziemia niebardzo chciała współpracować (a szczególnie kawałki betonu
w tejże). Była dopiero 20:00, więc postanowiliśmy pojechać na szybkie
zwiedzanie Belgradu. Wjechaliśmy do miasta, trafiliśmy do starej części i
przeszliśmy się pod murami. Szybkie zakupy i powrót na camping. Instynkt
przetrwania pozwolił nam na znalezienie drogi powrotnej, chociaż sprawa
wydawała się być już przegrana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz