czwartek, 26 lipca 2012

25.07.2012 - Ateny i Sounio

Pierwszy raz od 4 dni spędziliśmy noc w pokoju, a nie w namiocie. Wygodne łóżko, zmęczenie i trochę stresów dnia poprzedniego złożyło się na niespieszne wstawanie, potem pranie, śniadanie, uregulowanie należności za garaż dla motocykli, w końcu około południa wyruszyliśmy w obrzydliwie gorące Ateny.
Po wczorajszej wieczornej przechadzce po mieście mieliśmy duży niesmak, na szczęście okazało się, że za dnia miasto nie jest aż takie brudne i odrażające jak nocą. W szybkim tempie zwiedziliśmy ateńską Agorę, Akropol i trochę innych, udających antyczne, kamieni. Okazuje się, że Akropol jest nieco przereklamowany i na zdjęciach wygląda znacznie lepiej niż w rzeczywistości. Spodziewaliśmy się, że zobaczymy znacznie więcej.
Na obiad szukaliśmy czegoś tańszego niż knajpy dla turystów pod samą Agorą. Udało nam się trafić do genialnej lokalnej knajpki gdzie za całkiem rozsądne pieniądze zjedliśmy trochę tutejszych specjałów, w tym oczywiście sałatkę grecką i tzatzyki.
Wieczorem mieliśmy zaplanowaną wycieczkę do świątyni Posejdona w Sounio, na najbardziej rozreklamowany grecki zachód słońca. Bez świateł w Szabla motorze plan ten byłby jednak nie do zrealizowania. Pozwiedzani i najedzeni kierowcy udali się zatem do garażu dwa piętra pod ziemią walczyć z elektryką. Na szczęście po ściągnięciu koszulek, owiewki i poruszaniu, powyginaniu i pomasowaniu  pierwszej podejrzanej „kostki owiniętej taśmą izolacyjną z lewej strony pod czachą” wszystko zaczęło działać.  Zobaczymy teraz, na ile kilometrów ten „masaż” wystarczy…


Trasa do Sounio z Aten to w większości autostrada, jednak tym razem też nie obyło się bez zakrętów o 180° pojawiających się bez ostrzeżenia. Oprócz tego, że zachód słońca był jednym z najładniejszych w naszym życiu, był również jednym z najdroższych. 4 euro za zachód słońca to sporo. Co lepsze, zaraz po zachodzie, jeszcze zanim łuna zdążyła zejść z nieba, przyszła kobieta pracująca w muzeum i wygoniła nas twierdząc, że już zamknięte. Cóż mogliśmy zrobić, wróciliśmy do hotelu.
Zachód słońca zaliczony, kamienie obejrzane, 150km więcej na budziku. Pora szykować się do dalszej jazdy!




KEJM

1 komentarz:

  1. Po tym opisie Aten wieczorem wygląda, jakby były brudniejsze nawet od Neapolu?!

    OdpowiedzUsuń